Teresa Jakubowska - Gra pozorów

Poznaj artystę

Teresa Jakubowska - Gra pozorów

Gra pozorów. Takie sformułowanie chyba najpełniej określa twórczość Teresy Jakubowskiej. Kompozycja jak i sposób wykonania jej grafik zdają się być toporne, wręcz prymitywne, tak jakby artystka czerpała wprost z tradycji drzeworytu ludowego. 

 

Ignacy Witz wspominał:

"Jej brutalnie, żywiołowo, często nawet "prymitywnie" cięte linoryty i drzeworyty zdają się niewiele dbać o powierzchowną urodę. Ich oczywisty – chociaż mało programowy "antyestetyzm" […] nie jest w najmniejszym stopniu wydedukowany, nie wynika z chłodno przemyślanych założeń czy postanowień. Szpetota, jaką dosadnie z namiętnym uczuciem protest ukazuje, posiada takie piętno szczerości, że rekompensuje brak tego, co bywa rezultatem "artystycznych zabiegów" graficznej alchemii, a może po prostu kuchni, w której warzy się strawę wyszukaną, łechcącą lekko wytrawne i znudzone podniebienia." 

- Ignacy Witz, Obszary malarskiej wyobraźni, Kraków, 1967, s. 39-40

 

Podobnie jest z przekazem, który niosą za sobą prace Jakubowskiej. Infantylny i bezpośredni, do tego stopnia, że na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że artystka tworzyła głównie ilustracje do opowiadań dla dzieci. No właśnie: na pierwszy rzut oka. Zdecydowanie zbyt łatwo zwykliśmy przechodzić nad pracami Teresy Jakubowskiej do porządku dziennego. Cóż - jak twierdził Zbigniew Herbert - ignorancja ma skrzydła orła i wzrok sowy. A przecież te prace mają tyle historii do opowiedzenia. Historii osobistych, często niełatwych. Ale też historii, które w jakiś sposób tworzą aurę minionej epoki, i które w dużej mierze ukształtowały współczesne kulturowe imaginarium Polaków na temat tamtych dni.

Bezpośredniość przekazu w przypadku prac Jakubowskiej to tylko pozór, przyjęta konwencja, która skrywa często bardzo duży ładunek emocjonalny. Bo wszystkie prace Teresy Jakubowskiej są tak naprawdę "z życia wycięte", jak głosił tytuł wystawy jej prac zorganizowany w warszawskim Muzeum Karykatury w 2020 roku. Jakubowska życia łatwego nie miała. Ślub w młodym wieku, po którym szybko nastąpił rozwód. Następnie trudny okres przeprowadzek i konieczności samotnego wychowywania dziecka. I to w czasach, w których trudno było o godne życie nawet dobrze prosperującym rodzinom. Mimo to Jakubowska nigdy nie przestała wycinać kolejnych matryc linoleum, zapełniając je gęsto historiami ze swojego życia. Początki jej drogi twórczej przypadają na lata 1948-1953, kiedy to artystka studiowała na Wydziale Sztuk Pięknych UMK w Toruniu, gdzie uzyskała dyplom w pracowni prof. Jerzego Hoppena. Dojrzałość artystyczną Jakubowska zaczęła osiągać w czasach odwilży. W tym czasie, Jakubowska podjęła decyzję, głównie pod wpływem możliwości rewizji socrealizmu, zdecydowała się skupić swoje działania jedynie na drzeworycie i linorycie. Od 1956 roku regularnie udział we wszystkich ważniejszych wystawach okręgowych, środowiskowych i ogólnopolskich. W 1963 roku razem z Józefem Gielniakiem reprezentowała Polskę na paryskim Biennale Sztuki Młodych. Należała do Grupy Toruńskiej oraz do Międzynarodowego Stowarzyszenia Drzeworytników Xylon.

 

Co chyba najbardziej charakterystyczne dla całej jej twórczości, to to, że Jakubowska pod płaszczykiem figlarnej naiwności bardzo zręcznie ukrywała swój niesamowity talent reporterski. Jej prace można przyrównać do kart dziennika, na których w graficzny sposób artystka zapisywała swoje przeżycia, ale też wnioski - często ujęte w bardzo ironiczny sposób - płynące z obserwacji scen z życia Polaków pochłoniętych przez rzeczywistość PRLu. Ten dualizm twórczości Jakubowskiej dostrzegła Karolina Prymlewicz, która w eseju do wystawy Jakubowskiej pisała:

"The artist has developed two languages of visual expression, one being her own interpretation of realism, and the other, metaphorical, describes the aspects that are inexpressible and that would be unbearable in their literality and close to kitsch if rendered in a realistic way. This makes it possible to distinguish between two types of depicting reality: the reporting one (which occasionally includes "notes" from a personal or even intimate diary) and the metaphorical one."

Teresa Jakubowska: z życia wycięte, Muzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego. red. Karolina Prymlewicz, Warszawa: Muzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego, 2020, s. 7-8. 

"Nurt symboliczno-refleksyjny", jak określa go sama artystka wykorzystywany był przez Jakubowską do opisu życia codziennego i stanów emocjonalnych społeczeństwa, ale też stosowany był przez nią do naświetlania problemów i przywar społeczeństwa PRLu. Prace wykonane w tym duchu zawierały ustalony zestaw motywów takich jak latawce, drabiny, skrzydła, klatki, które artystka wykorzystywała do metaforycznego opisu ludzkich popędów. Drugi nurt w jej twórczości oparty był na niemal komiksowym opisie scen z życia Polaków i samej artystki. W tym nurcie powstało bardzo wiele scen o wykorzystujących wątki autobiograficzne takie jak np. Poród (1958), Narkoza (1960), Rozwód (1961), czy też Przejście (1962), w którym artystka przedstawiła moment przeprowadzki z Torunia do Warszawy i przyrównała go do który do balansowania na linie. Drugim nurtem w twórczości Jakubowskiej był nurt reporterski, w którym Jakubowska tworzyła portrety zbiorowe Polaków. Do tej grupy można zaliczyć prace takie jak: Przekrój (1959), Solarium (1962), Lato tysiąclecia (1963), czy też Ospa (1963), w którym artystka przedstawiła przekrój szpitala w trakcie epidemii ospy we Wrocławiu.  Do tego nurtu zaliczyć można też cykl przedstawień miast i ich mieszkańców, w którym bardzo mocno objawia się zmysł reporterski Jakubowskiej. Artystka bardzo dużo podróżowała, a swoje obserwacje notowała na niewielkich kartkach. Z zestawów takich małych wycinków powstawały później bardzo złożone, wielopłaszczyznowe kompozycje układane w panoramy społeczne. Co ciekawe, prawie w każdej takiej panoramie Jakubowska umieszczała swoją niewielką sylwetkę. Taką pracą jest oferowane przedstawienie warszawskich Łazienek, w której artystka przedstawiła w skondensowanej, niemal pocztówkowej formie najbardziej charakterystyczne motywy związane z tą historyczną częścią Warszawy. Dwutorowość narracji prac Jakubowskiej może być niezwykle atrakcyjna dla odbiorcy. Jak zauważała Karolina Prymlewicz: 

"Ową dwoistością, a także satyrycznym nerwem, twórczość graficzna Jakubowskiej bliska jest sztuce Pietera Bruegla. Ten reportażysta życia i obyczajów swoich czasów przekonująco przedstawiał też metafory ludzkiego losu." 

- Karolina Prymlewicz "Z życia wycięte…" [w:] Teresa Jakubowska: z życia wycięte, Muzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego. red. Karolina Prymlewicz, Warszawa: Muzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego, 2020, s. 8. 

Bardzo ciekawą pracą jest, która wykorzystuję metodę reporterską jest praca opisująca wydarzenia sprzed 50 lat, kiedy to w Sapporo Wojciech Fortuna oddał swój złoty skok. Wyczyn 19-letniego Fortuny dał mu medal mistrzostw olimpijskich. W ponurej rzeczywistości lat 70. jego wyczyn miał wydźwięk dalece pozasportowy. Fortuna nie tylko dał Polakom nadzieję, ale też radość. Podobnie prace Teresy Jakubowskiej miały wywoływać uśmiech na twarzach Polaków. Jakubowska doskonale opanowała umiejętność komunikowania się z odbiorcą za pomocą ograniczonych środków wyrazu, a jej prace stanowią komiksowy opis świata. Artystka w swoich grafikach często zawiera też ironiczny komentarz do obserwowanej rzeczywistości, koncentrując się głównie na walce z przeciętnością, przywarami drobnomieszczaństwa, a także akademizmem sztuki.

 

Jedną z ciekawszych propozycji w całej twórczości artystki, który łączy zarówno metodę reportażową i styl refleksyjny jest oferowana praca nosząca tytuł Kolejka (1966). Kompozycji łączy kilka ulubionych przez graficzkę wątków. Po pierwsze jest to satyra na polskie społeczeństwo, przepełniona ironią i czarnym humorem. Szczyt, z którego rusza zakopiańska kolejka linowa oblegany jest przez tłum, który za wszelką cenę stara się dostać do niewielkiego wagonika-trumny. Kolejka jest długa, a wagonik tylko jeden, mimo to ogonek nie ma końca.

 

W pracach Jakubowskiej wyjątkowo fascynująca jest forma wypowiedzi. Stosowany przez nią druk wypukły– najpierw drzeworyt, a później linoryt i horrorvacuiczne potraktowanie przestrzeni zadruku z jednej strony składało się na bardzo naiwny obraz jej twórczości, z drugiej, potęgowało satyryczną wymowę prac. Prace Jakubowskiej, to sztuka dla spostrzegawczych. I tych bardziej wrażliwych, którzy pod plątaniną naiwnie ciętych, grubych kresek potrafią dostrzec parę bardzo krytycznie spoglądających oczu.