Malarskie podróże Edwarda Dwurnika
Nicole Lewandowska
"W młodości dużo rysowałem w plenerze. Tyle zakątków Polski obrysowałem, że gdyby przyszło mi wymienić wszystkie nazwy miast i miasteczek, to zrobiłby się z tego indeks miejscowości atlasu samochodowego. ‘Podróże autostopem' to najpopularniejszy cykl moich prac. Zaczęło się oczywiście od fascynacji Nikiforem (…) Chciałem malować architekturę i pejzaż tak jak on, podebrałem od niego perspektywę i takie tam tricki. Jeździłem po Polsce z blokiem rysunkowym. Odbyłem taką podróż à la Nikifor z mojego rodzinnego Międzylesia pod Warszawą do Międzylesia na Dolnym Śląsku. Ojciec przysyłał mi pięćset złotych na poste restante, tak się umawialiśmy. Chodziłem na pocztę i pobierałem pensyjkę, tak się umawialiśmy. Oczywiście miałem o wiele łatwiej, niż miał Nikifor, bo mieszkałem sobie wygodnie w hotelu, a on sypiał byle gdzie i, zamiast jechać PKS-em czy pociągiem, nieraz zasuwał na piechotę. Po drodze oczywiście malował. Ja też, to było jak nałóg, byłem w ciągu. Przyjeżdżałem do miasteczka, wysiadałem z autobusu i od razu siadałem na chodniku i zaczynałem rysować"
- Edward Dwurnik. Od początku, katalog wystawy, Małgorzata Czyńska, Wojciech Tuleya [red.], Warszawa 2016, s. nlb
"Podróże autostopem" są jednym z najsłynniejszych oraz najdłużej tworzonych cykli przez Edwarda Dwurnika. Inspiracją do jego powstania okazała się wystawa malarstwa Nikifora Krynickiego, obejrzana w 1965 oraz spotkanie z mistrzem, które odbyło się dwa lata później w warszawskiej akademii. Początkowa fascynacja młodego artysty przerodziła się w projekt rozwijany przez całe życie. Nikifor był dla niego najważniejszym mistrzem. Właściwie jedynym. Dwurnik świadomie zaczerpnął wiele inspiracji z pejzaży krajobrazowych i architektonicznych komponowanych przez krynickiego artystę, stając się jednym z najważniejszych oraz najbardziej rozpoznawalnych twórców sztuki współczesnej. Od swojego mistrza przejął dosadny realizm i groteskowość. Podziwiał jego wyobraźnię, nie zgadzał się nigdy na określenie sztuki Nikifora jako "naiwnej". Uważał go za wybitnego twórcę zanim jeszcze dostrzegli to inni.
Dwurnik wspominał twórczość Nikifora:
"To jest bardzo proste i naiwne malarstwo, niektórzy mówią, że prymitywne albo niedzielne, ale to nieprawda. Nikifor był znakomitym kolorystą. Mieszkałem kilka lat w Józefowie, w otoczeniu drewnianych domów z drewnianymi werandami w stylu świdermajer i to wszystko tak utkwiło w mojej podświadomości, że kiedy zetknąłem się z akwarelami Nikifora, wspomnienia, otoczenie, w którym wyrosłem, w pewien sposób podbiły znaczenie tych akwarel i nabrały one dla mnie jeszcze większego znaczenia, i mocno wpłynęły na moją psychikę. Poczułem się, jakbym trafił na coś absolutnie swojego. Dlatego postanowiłem rysować i malować tak jak on. Trochę z przekory, trochę dla zabawy. Mocno się z nim identyfikowałem, stylizowałem, podszywałem"
- Małgorzata Czyńska, Moje królestwo. Rozmowa z Edwardem Dwurnikiem, Wołowiec 2016, s. 103.
Śladem krynickiego Edward Dwurnik wyruszył w świat, skrzętnie dokumentując odwiedzane miejsca. Swą podróż rozpoczął od wyjazdu na Dolny Śląsk w 1996. Powstały cykl "Podróże autostopem" stanowi zapis niezliczonej liczby odbytych wycieczek po wszelkich zakątkach kraju i zagranicy. W atlasie Dwurnika znajdziemy z pewnością największe metropolie, jak Nowy Jork i Londyn, ale też polskie miasta powiatowe, które darzył równą uwagą i – wydaje się – sympatią. Weduty Dwurnika są pejzażami po części fantastycznymi, o swobodnie traktowanej perspektywie, z przeskalowanymi punktami, na które autor chciałby, byśmy zwrócili uwagę. Można je czytać jako opowieści, w których jednocześnie dzieje się wiele historii – bohaterowie umieszczani w miasteczkach często pojawiają się kilkukrotnie w różnych miejscach. Znajdziemy w nich również postaci podpisane imiennie, znane Dwurnikowi z codziennego życia oraz osoby znane z historii, polityki, literatury. Niebagatelną rolę w przedstawieniach z "Podróży…" odgrywa również sama architektura. Często traktowana w sposób bardzo luźny, jest jednak reprezentatywna dla danego obszaru.
Z biegiem lat seria stała się nieodłączną częścią niezwykle bogatej twórczości Edwarda Dwurnika, która była uzupełniana przez artystę o kolejne dzieła do końca życia. Niejednokrotnie stawiał podróże w centralnym punkcie swojej twórczości. Obrazy należące do tej serii przedstawiają uchwycone z perspektywy lotu ptaka widoki miast. Krajobrazy są pozbawione linii horyzontu i wypełnione architekturą oraz ludźmi. Nie stanowią one wiernego odwzorowanie układów urbanistycznych, ani topografii danych miejsc. Artysta wybierał charakterystyczne punkty, modyfikując ich proporcje, a także odległości między nimi. Niczym za pomocą sznurka zagęszczał i rozluźniał miejski krajobraz, tworząc dzieła będące syntezą magii i realności. Schematycznymi przedstawienia miejskich widoków nie pozostawiają jednak wątpliwości co do tego jakie miasto obrazują. Obrazy łączą w sobie cechy dokumentu i malarstwa symbolicznego. Estetyczne układy zaproponowane przez artystę zachęcają do odwiedzenia danego miejsca swą malowniczością.
Na obecnie trwającej aukcji online, poświęconej wyłącznie twórczości Edwarda Dwurnika, znajduje się aż kilka przykładów obrazów powstałych w ramach tego słynnego cyklu. Warto zwrócić szczególną uwagę na obraz pod tytułem "Lizbona – Alfama" z 2004, który wyróżnia się wśród przedstawień polskich miast i miasteczek. Długie pasy pastelowych budynków z czerwonymi dachami otaczają stary kościół Santa Engrácia, który obecnie nosi nazwę Panteonu Narodowego i pełni funkcję upamiętniającą zasłużonych obywateli portugalskich. Jest to jedna z najważniejszych budowli w Portugalii znajdująca się w dzielnicy Lizbony, Alfamie. Igreja de Santa Engrácia był wznoszony przez prawie trzy stulecia. Jego budowa rozpoczęła się w 1681 i trwała aż do XX wieku. Kościół wzniesiono na planie krzyża greckiego i przekryto kopułą. Budowla odznacza się na tle Alfamy, a ponadto pozostaje dostrzegalna z wielu miejsc w Lizbonie. Nic więc dziwnego, że zatrzymała ona spojrzenie artysty, który zawarł ją w swojej kompozycji.